Grupa III - Wierszyki

„Dyzio Marzyciel” (sł. Julian Tuwim)

Położył się Dyzio na łące,
Przygląda się niebu błękitnemu
I marzy:
„Jaka szkoda, że te obłoczki płynące
Nie są z waniliowego kremu…
A te różowe –
Że to nie lody malinowe…
A te złociste, pierzaste –
Że to nie stosy ciastek…
I szkoda, że całe niebo
Nie jest z tortu czekoladowego…
Jaki piękny byłby wtedy świat!
Leżałbym sobie, jak leżę,
Na tej murawie świeżej,
Wyciągnąłbym tylko rękę
I jadł… i jadł… i jadł…”.

„Wierszyk dla babci i dziadka” (sł. M. Brykczyński)

Kochani, dziś okazja rzadka,
Mamy Dzień Babci i Dziadka.
Jak wiecie, jest ich razem czworo,
Co można sprawdzić, gdy się zbiorą.
Wciąż mówią wtedy o tych latach,
Gdy jeszcze dzieckiem był wasz tata,
A wasza mama bez swych lalek
Do łóżka iść nie chciała wcale.
A teraz, jak ten czas wciąż leci!
Cieszą się dziećmi swoich dzieci
I myślą, widząc ich gromadkę,
Że miło babcią być i dziadkiem.
Więc dziś spróbujcie zapamiętać,
Czym są dla dziadków ich wnuczęta.
I pięknej szansy nie przegapcie:
Kochajcie dziadków swych i babcie!

„Wiosenny Czarodziej” (sł. D. Gellner)

Czary – mary, fiku – miku,
szedł Czarodziej po trawniku.
Niósł w plecaku fiołki, róże
a stokrotki gdzie? W kapturze!
Rzucał kwiaty, gdzie się dało,
Żeby wszędzie coś pachniało.
Koło ławki, koło krzaka,
jakie kwiaty? Te z plecaka!
W piaskownicy palmy sadził –
nawet nieźle sobie radził
no i huśtał na huśtawce
rozczochrane dwa dmuchawce.
Wyczarował, czary – mary,
na kałużach nenufary,
aż podwórko zmienił w śliczny,
mały ogród botaniczny.

 „Awantura w ogródku”

Dziarska rukola już od rana
krzyczy potwornie zdenerwowana:
– Cóż to za irytujące porządki,
by rdest zakradał się na grządki?
Zawtórowały jej kalarepy, por,
kalafiory, szczypiorek, rzepy,
czarne porzeczki wraz z agrestem:
– Racja, rukolo! Racja! Precz z rdestem!
Wtrącił się burak: A słyszeliście,
że mszyce zżarły mi cztery liście?
Równie bezczelne jak małe mszyce
są te żarłoczne gąsienice!
Te wredne, wstrętne potwory, które
w trenczu brukselki wygryzły dziurę!
A na kartoflu przebrzydła stonka
podgryza listek od ogonka!
Z nerwów wprost krtań mi już zatyka.
Idę na skargę do ogrodnika!

„Dzieciom” (sł. A. Słonimski)

Kiedy będę już duży,
chcę się ludziom przysłużyć,
chcę być dobry i miły,
by mnie dzieci lubiły.
Dużo czytać i umieć,
żeby wszystko rozumieć.
Więcej siły mieć, abym mógł w potrzebie ratować
i z pomocą przyjść słabym.
Chcę być dobrym Polakiem,
cały tydzień pracować,
a w niedzielę być ptakiem.